Nauczanie papieskie

Ojciec Święty Franciszek




Szaty sakralne Najwyższego Kapłana mają bogatą symbolikę. Jednym z tych symboli są imiona synów Izraela wyryte na onyksowych kamieniach zdobiących naramienniki efodu, z którego pochodzi nasz obecny ornat: sześć na kamieniu lewego naramiennika i sześć na kamieniu prawego naramiennika (por. Wj 28, 6–14). Także na pektorale wypisane były imiona dwunastu pokoleń Izraela (por. Wj 28, 21). Oznacza to, że kapłan celebruje biorąc na swe ramiona powierzony sobie lud i niosąc jego imiona wypisane w sercu. Kiedy nakładamy na siebie nasz skromny ornat, dobrze by było, abyśmy odczuwali na ramionach i w sercu ciężar i oblicze naszego ludu wiernego, naszych świętych i naszych męczenników, których wielu jest w tych czasach.
Od piękna tego, co liturgiczne, a co nie jest jedynie dekoracją i upodobaniem do bogatych strojów, lecz obecnością chwały naszego Boga, która jaśnieje w Jego ludzie żyjącym i pocieszonym, przechodzimy teraz do przypatrzenia się działaniu. Cenny olejek namaszczający głowę Aarona nie tylko roztacza zapach nad jego osobą, ale rozprzestrzenia się i dociera do „peryferii”. Pan powie to jasno: jego namaszczenie jest dla ubogich, więźniów, chorych, dla tych którzy są samotni i smutni. Namaszczenie, drodzy bracia, nie jest po to, aby skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć… a serca zgorzknieć.


Wreszcie radosna wspólnota ewangelizacyjna potrafi «świętować». Obchodzi i świętuje każde małe zwycięstwo, każdy krok naprzód w ewangelizacji. Radosna ewangelizacja staje się pięknem w liturgii pośród codziennej potrzeby pomnażania dobra. Kościół ewangelizuje i daje się ewangelizować przez piękno liturgii, która jest także celebrowaniem ewangelizacyjnej działalności oraz źródłem dawania siebie ciągle na nowo (n. 24).


* * *


Ojciec Święty Benedykt XVI





35. Związek pomiędzy tajemnicą, w którą się wierzy i tajemnicą, którą się celebruje wyraża się w sposób szczególny w teologicznej i liturgicznej wartości piękna. Liturgia bowiem, jak i zresztą Objawienie chrześcijańskie, ma wewnętrzny związek z pięknem: jest veritatis splendor. W liturgii jaśnieje tajemnica paschalna, poprzez którą sam Chrystus pociąga nas do siebie i wzywa do komunii. W Jezusie, jak miał zwyczaj mówić św. Bonawentura, kontemplujemy piękno i blask początków. Odnoszenie się do atrybutu piękna nie jest jedynie estetyzmem, ale jest sposobem docierania do nas prawdy o miłości Boga w Chrystusie poprzez piękno. Fascynuje nas i porywa, odrywając nas od nas samych i pociągając nas ku naszemu prawdziwemu powołaniu: ku miłości. Bóg pozwala się dostrzec już w stworzeniu, w pięknie i harmonii kosmosu (por. Mdr 13, 5; Rz 1, 19-20). W Starym Testamencie znajdujemy również liczne znaki blasku mocy Bożej, która objawia swą chwałę poprzez cuda dokonywane wśród narodu wybranego (por. Wj 14; 16, 10; 24, 12-18; Lb 14, 20-23). W Nowym Testamencie ta epifania piękna dokonuje się ostatecznie w objawieniu Boga w Jezusie Chrystusie: On jest pełnym objawieniem chwały Bożej. W uwielbieniu Syna jaśnieje i udziela się chwała Ojca (por. J 1, 14; 8, 54; 12, 28; 17, 1). Ponadto, to piękno nie jest prostą harmonią formy; „najpiękniejszy z synów ludzkich” (Ps 45/44, 3), jest równocześnie w tajemniczy sposób Tym, który „nie miał wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć” (Iz 53, 2). Jezus Chrystus ukazuje nam, jak prawda miłości potrafi przemienić ciemną tajemnicę śmierci w jasne światło zmartwychwstania. Tu blask chwały Bożej przekracza wszelkie istniejące w świecie piękno. Prawdziwym pięknem jest miłość Boga, która definitywnie objawiła się nam w tajemnicy paschalnej. 
Piękno liturgii jest częścią tej tajemnicy; ona jest najwyższym wyrazem chwały Bożej i stanowi, w pewnym sensie, otwarcie się Nieba ku ziemi. Pamiątka odkupieńczej ofiary niesie w sobie ślady tego piękna Jezusa, o którym Piotr, Jakub i Jan dali świadectwo, gdy Mistrz, w drodze do Jerozolimy, przemienił się wobec nich (por. Mk 9, 2). Piękno nie jest więc jedynie czynnikiem dekoracyjnym liturgii; ono jest jej elementem konstytutywnym, gdyż jest atrybutem samego Boga i Jego Objawienia. Wszystko to winno sprawić, byśmy byli świadomi, jaką należy zachować uwagę, by liturgia jaśniała zgodnie z jej właściwą naturą. 
36. Wewnętrzne piękno liturgii ma jako swój właściwy podmiot Chrystusa zmartwychwstałego i uwielbionego w Duchu Świętym, który włącza Kościół w swoje działanie. W tej perspektywie bardzo odpowiednie będzie przywołanie na myśl słów św. Augustyna, które trafnie opisują dynamikę wiary właściwą Eucharystii. Wielki Święty z Hippony, właśnie w odniesieniu do tajemnicy eucharystycznej ukazuje, jak Chrystus upodabnia nas do siebie: „Chleb ten, który widzicie na ołtarzu, poświęcony słowem Bożym, jest Ciałem Chrystusa. Kielich ten, a raczej to, co jest w kielichu, poświęcone słowem Bożym, jest Krwią Chrystusa. W ten sposób chciał Chrystus Pan dać Ciało swe i Krew swoją, którą wylał za nas na odpuszczenie grzechów. Jeśli dobrze przyjęliście Ciało Pańskie, to staliście się tym, co do serc swoich przyjęliście, tzn. Chrystusem”. A zatem, „nie tylko staliśmy się chrześcijanami, lecz Chrystusem”. Dlatego możemy kontemplować tajemnicze działanie Boga, w którym mieści się głęboka jedność pomiędzy nami i Panem Jezusem: „Nie jest Chrystus w ten sposób głową, iżby nie był w ciele, lecz cały jest Chrystus i głową i ciałem”. 
53. Piękno i harmonia czynności liturgicznej znajdują znaczący wyraz w porządku, według którego każdy jest wezwany do czynnego uczestnictwa. Oznacza to uznanie różnych hierarchicznych ról zawartych w samej celebracji. Warto przypomnieć, że czynne w niej uczestniczenie nie pokrywa się samo przez się ze spełnianiem określonej posługi. Nade wszystko, nie służy sprawie czynnego uczestnictwa wiernych zamieszanie spowodowane niezdolnością rozróżnienia w kościelnej wspólnocie różnych zadań przypadających na poszczególne osoby. W szczególności potrzebna jest jasność co do specyficznych zadań kapłana. On, w sposób niezastąpiony, jak potwierdza tradycja Kościoła, jest tym, który przewodniczy całej celebracji eucharystycznej od początkowego pozdrowienia aż do ostatniego błogosławieństwa. Na mocy otrzymanych Święceń reprezentuje on Jezusa Chrystusa, Głowę Kościoła, oraz w sposób sobie właściwy, także sam Kościół. 
96. Najświętsza Maryja, Dziewica Niepokalana, Arka nowego i wiecznego Przymierza, niech nam towarzyszy w tej drodze ku Panu, który przychodzi. W Niej znajdujemy najdoskonalszą realizację istoty Kościoła. Kościół widzi w Maryi, "Niewieście Eucharystii" — jak Ją nazwał Sługa Boży Jan Paweł II — najwierniejszą ikonę samego Kościoła i kontempluje Ją jako niezastąpiony wzór życia eucharystycznego. Dlatego zanim na ołtarzu stanie się „verum Corpus natum de Maria Virgine” kapłan w imieniu całego zgromadzenia liturgicznego modli się słowami kanonu: „ze czcią wspominamy najpierw pełną chwały Maryję, zawsze Dziewicę, Matkę Boga i naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Jej święte imię jest wzywane i czczone również w kanonach chrześcijańskich tradycji wschodnich. Wierni ze swej strony, „polecają Maryi, Matce Kościoła swoją egzystencję i swoją pracę. Starają się mieć te same uczucia co Maryja, pomagają całej wspólnocie, by żyła jako ofiara żywa, miła Ojcu”. Ona jest Tota pulchra, cała piękna, ponieważ w Niej świeci blask chwały Bożej. Piękno liturgii niebieskiej, które powinno się objawić także w naszych zgromadzeniach, znajduje w Niej wierne odbicie. Od Niej winniśmy się uczyć, jak stawać się ludźmi Eucharystii i Kościoła, byśmy mogli, według słów św. Pawła, stawać się „nieskalani” przed obliczem Pana, tak jak On tego pragnął od początku (por. Kol 1, 21; Ef 1, 4).
Nasze ziemskie liturgie, całkowicie ukierunkowane na celebrowanie tego jedynego w historii wydarzenia, nigdy nie zdołają w pełni wyrazić jego nieskończonej głębi. Aby obrzędy były piękne, z pewnością nic nigdy nie będzie dostatecznie wyszukane, wypielęgnowane, dopracowane, nic nie jest bowiem zbyt piękne dla Boga, który jest nieskończonym Pięknem. Nasze ziemskie liturgie mogą być jedynie słabym odblaskiem niebiańskiej liturgii, sprawowanej w niebieskim Jeruzalem, które jest ostatecznym celem naszego ziemskiego pielgrzymowania. Oby jednak nasze liturgie możliwie jak najbardziej ją przypominały i pozwalały jej zakosztować! 



* * *



Ojciec Święty Jan Paweł II





47. Opis ustanowienia Eucharystii w Ewangeliach synoptycznych porusza prostotą i «dostojnością», z jaką Jezus w wieczór Ostatniej Wieczerzy ustanawia ten wielki Sakrament. Istnieje pewien epizod, który w pewnym sensie jest preludium: namaszczenie w Betanii. Pewna kobieta, utożsamiona przez Jana z Marią — siostrą Łazarza, wylewa na głowę Jezusa flakonik drogocennego olejku, wywołując wśród uczniów, szczególnie u Judasza (por. Mt 26, 8; Mk 14, 4; J 12, 4), negatywną reakcję, jakby ten gest, biorąc po uwagę potrzeby biednych, był «marnotrawstwem» nie do przyjęcia. Jednak ocena ze strony Jezusa jest zupełnie inna. Z całym poszanowaniem obowiązku wspierania potrzebujących, którymi uczniowie zawsze będą musieli się zajmować —«ubogich zawsze macie u siebie» (Mt 26, 11; Mk 14, 7; por. J 12, 8) — On, myśląc o zbliżającej się chwili swojej śmierci i złożenia do grobu, docenia namaszczenie, którego dostąpił jako zapowiedź tej czci, jakiej Jego ciało, nierozerwalnie związane z tajemnicą Jego osoby, będzie godne także po śmierci. 
W Ewangeliach synoptycznych rozwinięciem opowiadania jest wyznaczenie przez Jezusa zadania uczniom, którzy mieli przygotować starannie «dużą salę» gdzie mogliby spożyć Paschę (por. Mk 14, 15; Łk 22, 12), oraz przekaz o ustanowieniu Eucharystii. Ukazując przynajmniej w zarysie niektóre hebrajskie obrzędy wieczerzy paschalnej, aż do hymnu Hallel (por. Mt 26, 30; Mk 14, 26), opis — chociaż z odmiennościami różnych tradycji — przekazuje w sposób zwięzły i uroczysty zarazem słowa Chrystusa wypowiedziane nad chlebem i nad winem, które On sam przyjął za konkretne znaki swego ofiarowanego Ciała i swej przelanej Krwi. Te wszystkie szczegóły zostały zapamiętane przez Ewangelistów dzięki praktyce «łamania chleba», która zakorzeniła się już w pierwotnym Kościele. Lecz oczywiste jest, iż od czasów Jezusa, wydarzenie Wielkiego Czwartku nosi widzialne oznaki «wrażliwości» liturgicznej, formującej się na bazie tradycji starotestamentalnej i otwartej na przekształcenia w celebracji chrześcijańskiej, tak by harmonijnie wyrażała ona nową treść Paschy. 
48. Tak jak kobieta z Betanii, Kościół nie obawiał się «marnować», poświęcając najlepsze swoje zasoby, aby wyrażać pełne adoracji zdumienie wobec niezmierzonego daru Eucharystii. Nie mniej niż pierwsi uczniowie, którzy mieli przygotować «dużą salę», Kościół w ciągu wieków i przy zmieniających się kulturach czuł się zobowiązany, aby sprawować Eucharystię w oprawie godnej tej wielkiej tajemnicy. Nawiązując do słów i gestów Jezusa, i rozwijając obrzędowe dziedzictwo judaizmu, narodziła się liturgia chrześcijańska. Cóż może wystarczyć, aby w odpowiedni sposób przyjąć dar, który Boski Oblubieniec nieustannie czyni z siebie dla Kościoła-Oblubienicy, zostawiając kolejnym pokoleniom wierzących Ofiarę dokonaną raz na zawsze na Krzyżu i czyniąc z siebie samego pokarm dla wszystkich wiernych? Nawet jeżeli logika «uczty» budzi rodzinny klimat, Kościół nigdy nie uległ pokusie zbanalizowania tej «zażyłości» ze swym Oblubieńcem i nie zapominał, iż to On jest także jego Panem, a «uczta» pozostaje zawsze ucztą ofiarną, naznaczoną krwią przelaną na Golgocie. Uczta eucharystyczna jest prawdziwie ucztą «świętą», w której prostota znaków kryje niezmierzoną głębię świętości Boga: O Sacrum convivium, in quo Christus sumitur! Chleb łamany na naszych ołtarzach, ofiarowany nam, jako pielgrzymom wędrującym po drogach świata, jest panis angelorum, chlebem aniołów, do którego nie można się zbliżać bez pokory setnika z Ewangelii: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój» (Mt 8, 8; Łk 7, 6). 
49. W kontekście tego wzniosłego poczucia sensu tajemnicy staje się zrozumiałe, w jaki sposób wiara Kościoła w tajemnicę eucharystyczną wyraziła się w dziejach nie tylko poprzez potrzebę wewnętrznej postawy pobożności, lecz także przez szereg zewnętrznych wyrazów, mających na celu przywołanie i podkreślenie doniosłości sprawowanego wydarzenia. Tu bierze swój początek droga prowadząca stopniowo do określenia specjalnego statutu normującego liturgię eucharystyczną, w poszanowaniu różnych tradycji kościelnych, które prawowicie się wytworzyły. Na tym fundamencie rozwinęło się także bogate dziedzictwo sztuki. Nawiązując do chrześcijańskiej tajemnicy, architektura, rzeźba, malarstwo, muzyka bezpośrednio lub pośrednio znajdowały w Eucharystii motyw wielkiego natchnienia.

Tak, na przykład, było z architekturą, w której, gdy tylko sytuacja historyczna na to pozwalała, dokonało się przejście od pierwotnych miejsc sprawowania Eucharystii w domu rodzin chrześcijańskich do pięknych bazylik z pierwszych wieków, do imponujących katedr średniowiecza, do kościołów wielkich lub małych, wzrastających z czasem na ziemiach, do których docierało chrześcijaństwo. W ramach przestrzeni liturgicznych rozwinęły się formy ołtarzy i tabernakulów, odzwierciedlając nie tylko motywy ludzkiej fantazji, lecz także reguły wypływające z jasnego pojmowania tajemnicy. Podobnie można powiedzieć o muzyce kościelnej; wystarczy pomyśleć o natchnionych melodiach gregoriańskich, o wielu wielkich kompozytorach, którzy zmierzyli się z tekstami liturgicznymi Mszy św. Czy wśród przedmiotów kultu i paramentów stosowanych w celebracji Eucharystii nie dostrzegamy olbrzymiej ilości wytworów artystycznych, wyrobów rzemiosła i prawdziwych dzieł sztuki? 
Można zatem powiedzieć, że Eucharystia kształtowała Kościół i duchowość, i wywarła mocny wpływ na «kulturę», szczególnie w sferze estetyki. 
50. W tym wysiłku adoracji tajemnicy Eucharystii, zawartym w perspektywie obrzędowej i estetycznej, w pewnym sensie «współzawodniczyli» chrześcijanie Zachodu i Wschodu. Jakże więc nie złożyć szczególnego dziękczynienia Panu za wkład, jaki do sztuki chrześcijańskiej wniosły wielkie dzieła architektoniczne i malarskie tradycji bizantyjskiej czy całego słowiańskiego regionu geograficznego i kulturowego? Na Wschodzie sztuka kościelna zachowała wyjątkowo silne poczucie tajemnicy, zachęcając artystów do podejmowania pracy twórczej nie tylko jako wyrazu ich talentu, ale jako autentycznej służby wierze. Wychodząc daleko poza zwyczajną biegłość techniczną, potrafili otworzyć się z uległością na tchnienie Ducha Świętego. 
Splendor architektury i mozaik na chrześcijańskim Wschodzie i Zachodzie jest powszechnym dziedzictwem wierzących i niesie w sobie życzenie, powiedziałbym rękojmię, upragnionej pełni komunii w wierze i w celebracji. Zakłada to i wymaga, aby Kościół był głęboko «eucharystyczny» — jak na słynnej ikonie Trójcy Świętej Rublowa, na której dzielenie się tajemnicą Chrystusa włamanym chlebie jest jakby zanurzone w niezgłębionej jedności trzech Osób Boskich — czyniąc samego siebie «ikoną» Trójcy Świętej. 
W perspektywie sztuki, która pragnie wyrazić przez wszystkie swoje elementy istotę Eucharystii według nauczania Kościoła, trzeba zwrócić baczną uwagę na normy, które regulują architektoniczny kształt i dekorację świątyń. Jak potwierdza historia i jak sam to podkreśliłem w Liście do artystów, Kościół zawsze zostawiał szeroką przestrzeń twórczą artystom. Jednak sztuka sakralna musi odznaczać się umiejętnością trafnego wyrażenia tajemnicy ujmowanej w pełni wiary Kościoła i zgodnie ze wskazaniami duszpasterskimi, stosownie opracowanymi przez kompetentne władze kościelne. Odnosi się to zarówno do sztuk plastycznych, jak i do muzyki kościelnej. 
51. To, co dokonało się na terenach starożytnej chrystianizacji w dziedzinie sztuki kościelnej i dyscypliny liturgicznej, rozwija się także na kontynentach, na których chrześcijaństwo jest stosunkowo młodsze. Jest to zgodne ze wskazaniem Soboru Watykańskiego II w związku z potrzebą zdrowej i zarazem koniecznej «inkulturacji». Podczas moich licznych podróży miałem okazję zaobserwować we wszystkich stronach świata, jak bardzo ożywiający jest kontakt pomiędzy celebracją Eucharystii a formami, stylami i wrażliwością różnych kultur. Dostosowując się do zmieniających się warunków czasu i przestrzeni, Eucharystia zapewnia pokarm nie tylko pojedynczym osobom, lecz całym ludom, i kształtuje kultury inspirujące się chrześcijaństwem. 
Potrzeba jednak, aby to ważne dzieło przystosowania było spełniane z nieustanną świadomością niewypowiedzianej tajemnicy, wobec której staje każde pokolenie. «Skarb» jest zbyt wielki i cenny, żeby ryzykować jego zubożenie czy też narażenie na szwank przez eksperymenty, bądź praktyki wprowadzane bez uważnej oceny ze strony kompetentnych władz kościelnych. Ponadto, centralny charakter tajemnicy eucharystycznej wymaga, ażeby taka ocena została dokonana w ścisłym kontakcie ze Stolicą Apostolską. Jak pisałem w posynodalnej Adhortacji apostolskiej Ecclesia in Asia: «Taka współpraca jest istotna, gdyż Święta Liturgia wyraża i sprawuje jedną wiarę, wyznawaną przez wszystkich, a ponieważ jest ona dziedzictwem całego Kościoła, nie może być określana przez Kościoły lokalne w izolacji od Kościoła powszechnego». 
52. Z tego, co zostało wyżej powiedziane, można zrozumieć, jak wielka odpowiedzialność spoczywa przy sprawowaniu Eucharystii zwłaszcza na kapłanach, którym przysługuje zadanie przewodniczenia jej in persona Christi, zapewniając świadectwo i posługę komunii nie tylko wobec wspólnoty bezpośrednio biorącej w niej udział, lecz także wobec Kościoła powszechnego, który zawsze jest przywoływany przez Eucharystię. Niestety, trzeba z żalem stwierdzić, że począwszy od czasów posoborowej reformy liturgicznej, z powodu źle pojmowanego poczucia kreatywności i przystosowania, nie brakowało nadużyć, które dla wielu były przyczyną cierpienia. Pewna reakcja na «formalizm» prowadziła niekiedy, zwłaszcza w niektórych regionach, do uznania za nieobowiązujące «formy» obrane przez wielką tradycję liturgiczną Kościoła i jego Magisterium, i do wprowadzenia innowacji nieupoważnionych i często całkowicie nieodpowiednich.

Czuję się zatem w obowiązku skierować gorący apel, ażeby podczas sprawowania Ofiary eucharystycznej normy liturgiczne były zachowywane z wielką wiernością. Są one konkretnym wyrazem autentycznej eklezjalności Eucharystii; takie jest ich najgłębsze znaczenie. Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica. Apostoł Paweł był zmuszony skierować naglące słowa do wspólnoty w Koryncie z powodu poważnych uchybień w celebracji eucharystycznej, którą sprawowali podzieleni (skísmata), tworząc różne frakcje (airéseis) (por. 1Kor 11, 17-34). Również w naszych czasach posłuszeństwo normom liturgicznym powinno być na nowo odkryte i docenione jako odbicie i świadectwo Kościoła jednego i powszechnego, uobecnionego w każdej celebracji Eucharystii. Kapłan, który wiernie sprawuje Mszę św. według norm liturgicznych, oraz wspólnota, która się do nich dostosowuje, ukazują w sposób dyskretny, lecz wymowny swą miłość do Kościoła. Dla wzmocnienia tego głębokiego poczucia wartości norm liturgicznych poprosiłem odpowiednie dykasteria Kurii Rzymskiej o przygotowanie bardziej szczegółowego dokumentu, także z odniesieniami o charakterze prawnym na ten tak ważny temat. Nikomu nie można zezwolić na niedocenianie powierzonej nam tajemnicy: jest ona zbyt wielka, ażeby ktoś mógł pozwolić sobie na traktowanie jej wedle własnej oceny, która nie szanowałaby jej świętego charakteru i jej wymiaru powszechnego.

16. Na progu trzeciego tysiąclecia życzę wam wszystkim, drodzy artyści, abyście doznawali takich twórczych natchnień ze szczególną siłą. Oby piękno, które będziecie przekazywać pokoleniom przyszłości, miało moc wzbudzania w nich zachwytu! W obliczu świętości życia i człowieka,w obliczu cudów wszechświata zachwyt jest jedyną adekwatną postawą. 
Właśnie zachwyt może się stać źródłem owego entuzjazmu «do pracy», o którym mówi Norwid w wierszu cytowanym na początku. Tego entuzjazmu potrzebują ludzie współcześni i jutrzejsi, ażeby podejmować i przezwyciężać wielkie wyzwania jawiące się już na widnokręgu. Dzięki niemu ludzkość po każdym upadku będzie mogła wciąż dźwigać się i zmartwychwstawać. W tym właśnie sensie powiedziano z proroczą intuicją,że «piękno zbawi świat» 
Piękno jest kluczem tajemnicy i wezwaniem transcendencji. Zachęca człowieka, aby poznał smak życia i umiał marzyć o przyszłości. Dlatego piękno rzeczy stworzonych nie może przynieść mu zaspokojenia i budzi ową utajoną tęsknotę za Bogiem, którą święty Augustyn, rozmiłowany w pięknie, umiał wyrazić w niezrównanych słowach: «Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem». 
Niech różnorakie drogi, którymi podążacie, artyści całego świata, prowadzą was wszystkich do owego bezmiernego Oceanu piękna, gdzie zachwyt staje się podziwem, upojeniem, niewymowną radością. 
Niech drogowskazem i natchnieniem będzie dla was tajemnica zmartwychwstałego Chrystusa, którą w tych dniach Kościół z radością kontempluje. 
Niech wam towarzyszy Najświętsza Panna - «cała piękna»: Jej wizerunek przedstawialiw swych dziełach niezliczeni artyści, a wielki Dante ogląda Ją w chwale Raju jako «piękność, co była rozkoszą dla oczu świętych onych rzesz bez końca». 
«Wyjdzie z zamętu świat ducha ...». Ze słów, które Adam Mickiewicz napisał w czasach bardzo trudnych i bolesnych dla swojej ojczyzny, pragnę zaczerpnąć życzenie dla was: niech wasza sztuka przyczynia się do upowszechnienia prawdziwego piękna, które będzie niejako echem obecności Ducha Bożego i dzięki temu przekształci materię, otwierając umysły na rzeczywistość wieczną.



* * *



Ojciec Święty Pius XII




54. Was zaś, Czcigodni Bracia, usilnie wzywamy, abyście usunąwszy błędy oraz fałsze i zabroniwszy wszystkiego, co uwłacza prawdzie i dobremu porządkowi, poparli te poczynania, które udzielają ludowi głębszej znajomości liturgii świętej, tak aby wierni mogli lepiej i łatwiej uczestniczyć w Bożych obrzędach z tym usposobieniem, jakie chrześcijanom przystoi. Przede wszystkim należy to osiągnąć, by wszyscy z należytym posłuszeństwem i wiarą stosowali się do dekretów, wydanych przez Sobór Trydencki, Papieży i Kongregację dla świętych Obrzędów, oraz do postanowień ksiąg liturgicznych, dotyczących zewnętrznych czynności kultu publicznego. We wszystkich sprawach liturgicznych winny błyszczeć te trzy ozdoby, o których mówi Poprzednik Nasz Pius X: świętość, która brzydzi się wszelkim wpływem światowym, właściwe obrazy i formy, którym służy prawdziwa i doskonała, a wreszcie cecha powszechności, która ujawnia katolicką jedność Kościoła przy poszanowaniu uzasadnionych zwyczajów i praktyk poszczególnych krajów. 
55. Pragniemy zalecić usilnie pieczę nad dostojeństwem kościołów i świętych ołtarzy. Niech każdego ożywiają te Boskie słowa: "Gorliwość domu Twego pożera mnie". Niech się każdy stara wedle sił, aby wszystkie święte budynki, szaty i naczynia kościelne, choćby nie odznaczały się przepychem i bogactwem, były jednak czyste i stosowne, skoro są poświęcone Majestatowi Bożemu. Dlatego też, jeśli już wyżej potępiliśmy niesłuszny zamiar tych, którzy pod pozorem przywrócenia starożytności chcieliby z kościołów wyłączyć święte obrazy, to sądzimy, że jest Naszym obowiązkiem zganić niewłaściwą pobożność tych, którzy w budynkach przeznaczonych dla kultu Bożego, lub na samych ołtarzach umieszczają bez słusznej racji rozmaite statuy i obrazy jako przedmioty czci, którzy wystawiają relikwie nieuznane przez kompetentną władzę, którzy wreszcie kładą nacisk na rzeczy osobliwe a małego znaczenia, zaniedbując rzeczy ważne a niezbędne, i w ten sposób wystawiają religię na pośmiewisko i szkodzą powadze kultu. Przypominamy również dekret "o zakazie wprowadzania nowych form kultu i pobożności" i zalecamy waszej czujności, aby był skrupulatnie przestrzegany. 
57. Prawie to samo, co powiedzieliśmy o muzyce, należy powiedzieć o innych sztukach pięknych, a zwłaszcza o architekturze, rzeźbie i malarstwie. Nie trzeba lekceważyć i odrzucać na mocy ogólnej zasady czy powziętego uprzedzenia, nowych ujęć i form, lepiej odpowiadającym materiałom, z których je się dzisiaj sporządza. Należy przyznać sztuce naszych czasów wolne pole pracy, aby z należytym szacunkiem i czcią służyła świętym gmachom i świętym obrzędom, wybierając jednak oględnie i trafnie formy nie wpadające ani w nagi naturalizm, ani w przesadny symbolizm, i uwzględniając raczej potrzeby społeczności chrześcijańskiej niż prywatny sąd i smak artystyczny. W ten sposób będzie mogła sztuka włączyć swój głos w pieśń chwały, którą najznakomitsi mężowie wyśpiewali przez minione wieki na cześć wiary katolickiej. Jednak z obowiązku sumienia Naszego nie możemy zaniechać wyrażenia ubolewania i potępienia pewnych form i postaci, które niektórzy niedawno wprowadzili, a które wydają się być raczej zniekształceniem i znieprawieniem zdrowej sztuki. Nieraz nie godzą się one z przyzwoitością, skromnością i pobożnością chrześcijańską, a nawet obrażają prawdziwe uczucia religijne. Takich wyrazów sztuki zgoła do naszych kościołów dopuszczać nie należy i trzeba je stamtąd usunąć, jak "w ogóle wszystko, co nie dostraja się do świętości miejsca". Trzymając się norm i dekretów papieskich pilnie starajcie się, Czcigodni Bracia, o oświecenie i nastawienie myśli i dusz tych artystów, którym powierza się dzisiaj zadanie odnowienia lub odbudowania tylu świątyń zniszczonych lub całkiem zburzonych przez działania wojenne. Oby mogli i chcieli z Boskiej religii czerpać formy i idee, które by stosowniej i godniej odpowiadały potrzebom kultu. Tak osiągnęłoby się szczęśliwie to, by sztuki ludzkie, jakby z nieba zesłane, zabłysły pogodnym światłem, walnie wzbogaciły kulturę i przyczyniły się do chwały Bożej i zbawienia dusz. Wtedy bowiem sztuki rzeczywiście dostosowują się do religii, "gdy służą kultowi Bożemu w roli najszlachetniejszych służebnic". 
58. Atoli jest jeszcze rzecz większego znaczenia, Czcigodni Bracia, którą w szczególny sposób polecamy waszej pilności i apostolskiej gorliwości. Wszystko co dotyczy zewnętrznego kultu religijnego ma zaiste swoją doniosłość; ale rzeczą najkonieczniejszą jest, aby chrześcijanie żyli życiem liturgii i pielęgnowali i podtrzymywali jej ducha nadprzyrodzonego. Wydajcie więc energiczne zarządzenie, aby młodzi klerycy, jak kształcą się w naukach ascetycznych, teologicznych, prawnych i pastoralnych, tak też zostali w podobny sposób wyszkoleni w liturgii, aby rozumieli święte ceremonie, odczuwali ich majestat i piękno i wyuczyli się pilnie tych norm, które zwiemy rubrykami.


* * *



Ojciec Święty Pius XI




Nie mało więc zależy na tym, aby to, co jest ozdobą liturgii, ujęte było w jakieś prawidła i przepisy Kościoła i aby sztuki piękne służyły w rzeczy samej, jak się tego słuszność domaga, jako pomocnice wielce znakomite czci Bożej; nie wyjdzie to sztukom pięknym, w miejscach świętych używanym, nie tylko na szkodę, lecz na większą cześć i chwałę. Spełniło się to w sposób przedziwny na muzyce św.: gdziekolwiek bowiem owe przepisy starannie przeprowadzono, tam pojawiła się piękność cennej tej nad wyraz sztuki duch religijny wspaniale począł się rozwijać; lud bowiem chrześcijański, duchem liturgicznym głębiej przejęty, przywykł do gorliwszego udziału i w nabożeństwie eucharystycznym i w śpiewie świętym i modłach publicznych. Doznaliśmy tego sami ku radości Naszej, kiedy w pierwszym roku pontyfikatu Naszego potężny chór kleryków wszystkich narodów uświetnił śpiewem gregoriańskim uroczystą Mszę świętą, którąśmy w Bazylice Watykańskiej odprawili. 
9. Im czynniej wierni w nabożeństwie uczestniczą, należy śpiew gregoriański w tych częściach, które się do ludu odnoszą, do użytku ludu przywrócić. A naprawdę potrzeba nader wielka, aby wierni, nie jako obcy, i nim widzowie, lecz przejęci na wskroś pięknością liturgii, taki brali udział w świętych obrzędach - również i w uroczystych pochodach albo tak zwanych procesjach z ugrupowaniem kleru i stowarzyszeń - żeby na przemian wedle ustalonych przepisów głos swój po głosach kapłanów albo szkoły podnosili. Jeśli się to pomyślnie rozwinie, nie zajdzie ta anomalia, żeby lud albo wcale, albo słabym jakimś i przyciszonym pomrukiem zaledwie odpowiadał podczas wspólnych modłów odławianych w języku liturgicznym albo ojczystym.


* * *



Ojciec Święty Pius X




Nie chcemy poruszać wszystkich w tym względzie możliwych nadużyć. Chwilowo zwracamy uwagę na nadużycia, należące do najpowszechniejszych, dających wykorzenić się najtrudniej, a na które wypada skarżyć się nawet tam, gdzie wszystkie inne rzeczy są największej pochwały godne, a mianowicie; piękna i wspaniała świątynia, przepych i doskonały porządek w nabożeństwie, liczba duchowieństwa, powaga i pobożność odprawiających nabożeństwo sług ołtarza. Mówimy o nadużyciu w śpiewie i muzyce kościelnej. 
1. Muzyka kościelna, jako część istotna uroczystej liturgii, dąży do jednego i tego samego z tą ostatnią celu, tj. do powiększenia chwały Bożej, do uświęcenia i zbudowania wiernych, do podniesienia uroku i świetności ceremonii kościelnych, a chociaż głównym jej zadaniem jest przybranie mającego przez wiernych być zrozumianego tekstu liturgicznego w odpowiednią melodię, to niemniej ważnym uwydatnienie tekstu, by wiernych łatwiej pobudzić do nabożeństwa i lepiej przygotować do przyjęcia owoców łaski, przywiązanych do pobożnego udziału w tymże nabożeństwie. 
5. Kościół uznawał zawsze i popierał postęp sztuk pięknych, posługując się podczas nabożeństwa wszystkim tym, co geniusz ludzki dobrego i pięknego w ciągu wieków stworzył, żądał tylko przestrzegania praw liturgicznych. A więc i na nowszą muzykę zezwala w świątyni, skoro kompozycja jest tak dobrą, tak poważną i tak wzniosłą, że nie uwłacza w niczym obrządkom liturgicznym. Ponieważ jednak muzyka nowoczesna wyrosła na służbie u świata, dlatego tym bardziej trzeba uważać na to, by kompozycje, na których wykonywanie w kościele się pozwala, nie były przesiąknięte duchem tego świata, ani też przeplatane reminiscencjami z teatru i nie wzorowały się, nawet w zewnętrznych swych formach, na światowych kompozycjach.



* * *




Ojciec Święty Leon XIII




A) List Quem vos z 13 czerwca 1894 [AA. 5, 270]

To, co nas także napełnia radością, to wasza gorliwość, z którą pracujecie nad tym, by oddać całkowicie kultowi Bożemu, po nieszczęściach związanych z różnymi wydarzeniami, tę świątynię [kościół św. Franciszka w Bolonii], którą wniosła w XIII w. chwalebna pobożność naszych przodków, a którą czyni jeszcze bardziej wzniosłą wspaniałość jej antycznej formy. Świątynia ta pozostanie więc modelem zachwycającej sztuki, która kwitnęła w tamtej uznanej epoce, zwłaszcza dla gorliwości jej wiary i blasku jej mądrości, kiedy to wszystkie nauki poświęcały się jako służebnice dla świętej doktryny i dla wzrostu chwały Bożego Imienia. Z naszej strony, podobnie jak trudziliśmy się i cały czas się trudzimy, by ożywić solidną madrość przodków biorąc za mistrzów św. Tomasza w filozofii i Dantego w literaturze, tak też przewidujemy bez żadnej wątpliwości najlepsze rezultaty dla innych gałęzi sztuk humanizmu, jeśli tylko poszukują one i doceniają przykłady tejże epoki. Bowiem nasza sztuka będzie miała tym więcej piękności i mocy, im bardziej będzie zbliżać się do modelu boskiej mądrości, a więc tego, czego poszukiwano niegdyś z wielkim nabożeństwem. Dotyczy to zwłaszcza sztuki wznoszenia świątyń „które są obrazem rzeczywistości niebieskich” (por. Hbr 8, 5). 
[Tekst za: Les Enseignements Pontificaux - La Liturgie, 1956, s. 134-135, n. 157(40)]